Jestem zwierzęciem żądnym przygód, więc podczas mojego drugiego pobytu w Republice Południowej Afryki zdecydowałem się na wizyty w osławionych townshipach.
W innych krajach anglojęzycznych to słowo nie ma takiego kontekstu jak w RPA – tam to po prostu rodzaj jednostki podziału terytorialnego niższego rzędu lub miejscowości.
W Republice Południowej Afryki tym mianem nazywa się miejsca niezwykle podobne do brazylijskich „favelas” z podobnym poziomem bezpieczeństwa.
Po raz pierwszy usłyszałem o townshipach od taksówkarza z Rodezji, który podczas mojej przejażdżki do znajomych zapytany przez mnie: "co to jest, tam za ogrodzeniem" odpowiedział:
- „po przylocie wy – biali - jedziecie do hoteli, my jedziemy tutaj”
To zacząłem poszukiwać możliwości wjechania do tych miejsc i porobienia zdjęć.
Moi miejscowi znajomi pukali się w głowę twierdząc, że dla białego, szczególnie z drogim sprzętem, wjazd do townshipów to jest „one way ticket”.
Ja jednak nie słynę ze zdrowego rozsądku i braku uporu, więc zacząłem poszukiwania przewodnika po tym niezwykłym dla nas miejscu.
Znalazłem firmę, która organizowała takie wyprawy do „wzorcowego” townshipu, takiego najbardziej „ucywilizowanego” czyli bezpiecznego dla obcych.
Domyślacie się, że nie była to moja jedyna wyprawa do townshipów i się nie mylicie :)
Byłem również w takim mniej „ugrzecznionym” ale to już zupełnie inna opowieść....
W innych krajach anglojęzycznych to słowo nie ma takiego kontekstu jak w RPA – tam to po prostu rodzaj jednostki podziału terytorialnego niższego rzędu lub miejscowości.
W Republice Południowej Afryki tym mianem nazywa się miejsca niezwykle podobne do brazylijskich „favelas” z podobnym poziomem bezpieczeństwa.
Po raz pierwszy usłyszałem o townshipach od taksówkarza z Rodezji, który podczas mojej przejażdżki do znajomych zapytany przez mnie: "co to jest, tam za ogrodzeniem" odpowiedział:
- „po przylocie wy – biali - jedziecie do hoteli, my jedziemy tutaj”
To zacząłem poszukiwać możliwości wjechania do tych miejsc i porobienia zdjęć.
Moi miejscowi znajomi pukali się w głowę twierdząc, że dla białego, szczególnie z drogim sprzętem, wjazd do townshipów to jest „one way ticket”.
Ja jednak nie słynę ze zdrowego rozsądku i braku uporu, więc zacząłem poszukiwania przewodnika po tym niezwykłym dla nas miejscu.
Znalazłem firmę, która organizowała takie wyprawy do „wzorcowego” townshipu, takiego najbardziej „ucywilizowanego” czyli bezpiecznego dla obcych.
Domyślacie się, że nie była to moja jedyna wyprawa do townshipów i się nie mylicie :)
Byłem również w takim mniej „ugrzecznionym” ale to już zupełnie inna opowieść....
Sierociniec, Khayelitsha, Cape TownDla mnie Kobieta na tym zdjęciu, to uosobienie Mama Africa |
Wlasnie jestem po lekturze ksiazki, ktorej fabula czesciowo rozgrywala sie w RPA i szczerze mowiac jestem w szoku, bo nigdy sie specjalnie historia tego kraju nie interesowalam... Czekam na wiecej postow o przygodach w RPA!
OdpowiedzUsuńSię pracuje nad tematem :)
UsuńTakże jak poprzedniczka czekam na dalsze relacje :)
OdpowiedzUsuńMoja ciekawość nie została zaspokojona
Mam nadzieję, że moje opisy i zdjęcia Was nie zawiodą :)
Usuńgdy słyszę township od razu do głowy przychodzi mi chyba najlepsza książka, jaką w tym roku przeczytałam "Bractwo Bang Bang" o fotoreporterach ich historii z lat 1990-94..także moment upadku apartheidu, najbardziej krwawe zamieszki itd. dla nich townshipy to była codzienność. Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńO Bractwie Bang Bang pisałem tutaj
UsuńTakże moim zdaniem to książka godna polecenia :)
Piękna ta Mama. Lubię Wasze zdjęcia, bo dużo opowiadają.
OdpowiedzUsuńTo nie nasza zasługa, tylko.... sytuacji w danej chwili
UsuńDrogi W. Twa przesadna skromność m o c n o mnie zaniepokoiła. Czy wszystko w porządku? Może ktoś Ci grozi albo przejął panel blogerski, albo zwyczajnie masz podły nastrój (może podesłać kawały?), albo się przeziębiłeś w naszej północnej krainie? Albo jeszcze coś innego? Daj proszę znać...
UsuńDroga Tesiu
UsuńWszystko w jak najlepszym porządku, bloga nikt nie przejął, nastrój mam rewelacyjny, zdrowy jestem jak rydz.
A prozaiczna prawda jest taka, że w przypadku street photo i forografii reporterskiej, to nie aparat i nie forograf, ale ... sytuacja robi kadr
Superdrogi W. Sama nie wiem, czy się cieszyć, czy się martwić... Mam rozumieć, że będąc zdrowym na ciele i umyśle głosisz pogląd, że gdyby w tym samym miejscu i czasie znalazło się powiedzmy 10 fotoreporterów, każdy z nich zrobiłby równie dobre zdjęcia?
UsuńNajdroższa Tesiu
UsuńDokładnie tak - jeśli byliby to fotoreporterzy, to powstałoby 10 dobrych zdjęć :)
Więcej niż Najdroższy W. 10 równie dobrych zdjęć?
UsuńTesiu ulubiona
UsuńOczywiście, że tak - bo stojąc w tym samym miejscu, trudno jest zrobić inny kadr
Co tak słabo - "ulubiona"??? Dużo Więcej niż Najdroższy W. (warunkowo). Brak fachowej wiedzy oraz praktyki fotoreporterskiej powinien mnie zniechęcić do poddawania w wątpliwość Twoich opinii w tym zakresie, jednak mój młodzieńczy brak pokory nie pozwala mi milczeć. W opisanej sytuacji różni fotoreporterzy zwróciliby uwagę na różne szczegóły scenerii i być może inaczej ocenialiby "dojrzałość" zajścia. Jednych by ono zainteresowało a inni rozglądaliby się za czymś ciekawszym. Część z tych, którzy zdecydowaliby się jednak coś utrwalić, skoncentrowaliby się na twarzach uczestników ukazując je w mniejszym lub mniejszym przybliżeniu, inni bardziej na fabule tworząc coś panoramicznego. Ktoś być może sfokusowałby się na jakimś symbolicznym przedmiocie, a jeszcze inny może sfotografowałby fotoreporterów na tle utrwalanej przez nich akcji. Jedni by strzelali ze swojego sprzętu, inni pytali przewodnika, czy można cyknąć. Uprzejmie poproszę o inne argumenty...
UsuńCzekając na Twoją odpowiedź zauważyłam, że wycinając coś z komentarza wprowadziłam mały zamęt logiczno-gramatyczny. Jednak liczę na Twą inteligencję i wyrozumiałość. Jednak poczta morska byłaby dla mnie lepszym medium :-)
UsuńWielce Miła sercu memu Tesiu
UsuńMówimy o zdjęciach sytuacyjnych, a nie o portrecie.
Przyjęte założenie jest takie, że grupa fotoreporterów stoi w tym samym miejscu, mają więc ograniczone pole widzenia. Mogą się różnić wzrostem i to jedynie może mieć wpływ na kadr. Natomiast jesli będą to ludzie szkoleni wg tej samej zasady to zdjęcia będą niemal identyczne.
Spójrz na poniżesze dwa zdjęcia
- zdjęcie pierwsze
- zdjęcie drugie
Co innego można było tutaj pokazać ???
Najlepiej moją tezę obrazuje zdjęcie Krzysztofa Millera - drugie od góry w tym artykule
UsuńWielce Uparty W.
Usuń1. Na zdjęciach sytuacyjnych twarze mogą być ukazane dokładnie, albo mniej, albo wcale. Przy okazji, Mama Africa jest na zdjęciu sytuacyjnym czy portretowym, bo dla mnie to nie jest oczywiste.
2. Fotoreporterzy mogą patrzeć w różnym kierunku i każdego może zainteresować coś innego.
3. Odniosę się do zdjęcia pierwszego: można ukazać pseudo-perspektywę ptaka ("Dziś na obiad człowiek" = żyjemy w świecie, w którym każdy może stać się czyimś pożywieniem i ten fakt niewielu ludzi na świecie obchodzi); lub pseudo-perspektywę dziecka (tu nie skomentuję), albo pokazać dziewięciu fotoreporterów, którzy fotografują nieszczęście, zamiast zobaczyć w nim człowieka i to, że ma prawo do intymności i nieprzedmiotowego traktowania, do czułej bliskości innej osoby manifestowanej przez dotyk i przygarnięcie, a nie przyglądanie się mu przez szkiełko obiektywu.
4. Co do szkolenia, to ono też może mieć kluczowe znaczenie. Jeśli fotoreporterzy byli z jednej gazety, to każdy z nich czekał na moment, który opowie historię najlepiej pasującą do linii tej gazety.
To moglibyśmy ocenić widząc owoc pracy tych fotoreporterów. Poza tym, może to zwykła psychologia tłumu? I jeden się jednak wyłamał...
UsuńTesi umiłowana i uparta niczym Wielbłąd
Usuń1 - Zdjęcie sytuacyjne, ma przed wszystkim pokazać zastaną sytację, najczęściej nie ma wtedy czasu na ustawianie przysłony, często takie zdjęcia robi się seriami.
Mama Africa - to portret, choć nie był ustawiany
2. Owszem mogą, ale przyjąłem założenie, że fotografują ta samą sytuację
3. Błąd logiczny - jeśli wszyscy fotografują to samo wydarzenie, to jeden z nich nie może fotografować pozostałych fotoreporterów. Trudno byłoby Carterowi pokazać to z perspektywy ptaka, przypuszczam, że mógł się obawiać, że sęp się spłoszy i odleci
4. Patrz punkt 2.
Z tego co czytałem, to Autor zdjęcia był w drugiej grupie, która robiła zdjęcia leżącego człowieka stojąc na przeciwko piewrwszej grupy, aby uniknąć "wchodzenia sobie wzajemnie w kadr
UsuńPierwsza część tytułu - tak jak powinna być, druga... jeszcze nie wiem ;-)
Usuń1. Kiedy moim zdaniem, "Mama" może uchodzić za zdjęcie sytuacyjne. Ono opowiada bardzo dużo i to właśnie ono najbardziej skłoniło mnie do napisania pierwszego komentarza pod wpisem.
2. Ale dlaczego przyjąłeś takie założenie? Ludzie przeważnie znacznie się od siebie różnią (no chyba, że rozpatruje się np. upartość poszczególnych osobników ;-) i różnie postrzegają (chyba, że "wychował" ich skutecznie ten sam reżim).
3. Ależ nie ma żadnego błędu. Założeniem było, że znajdują się w tym samym miejscu, w tym samym czasie. Może nie doprecyzowałam, że miejsce to nie ten sam hiper-dokładnie wyznaczony punkt, bo to fizycznie niemożliwe. Powiedzmy, że idą grupką wzdłuż tej samej ulicy. Każdy jednak w sposób wolny wybiera to, co zamierza utrwalić na fotografii.
Co do Cartera - sam zakładasz, że jednak myślał wykonując zdjęcie. I zdaje się, że myślenie odgrywa jednak pewną rolę w fotografii reportażowej. A znajdź mi dwoje takich, którzy myślą tak samo! I znowu - trudno o zdjęcia jednakowej wartości :-)
Jak już będziesz gotowy przyjąć mój komplement od którego zaczęła się nasza dyskusja, to daj znać, bo mam jeszcze jeden temat do wspomnienia :-)
Ale mógł się ograniczyć do fotografowania zwłok, z tej drugiej strony.
UsuńWielce umiłowana Tesiu
Usuń1. Mama Africa - jest mimo wszystko portretem grupowym
2. Przyjąłem powyższe założenie, ponieważ moja pierwsze odpowiedź na Tówj komplement brzmiała "To nie nasza zasługa, tylko.... sytuacji w danej chwili"
W związku z tym, założyłem, że jakaś grupa fotografuje dokładnie tą samą sytuację
3. patrz punkt 2 :)
Nie da się nie myśleć przy robieniu zdjęcia, ale nawet jeśli będą myślec inaczej, to fotografując z tego samego miejsca, tą samą sytuację, nie mają zbyt wielu szans, żeby pkazać ją inaczej
No nareszcie!!! Ile to się trzeba naczekać na ujawnienie choć odrobiny czułości...
UsuńPrzynajmniej Tak Samo Umiłowany W.
1. Jest demokracja i dla mnie M.A. to zdjęcie o charakterze sytuacyjnym.
2. I właśnie to Twoje b ł ę d n e założenie próbuję obalić cierpliwie wystukując kolejne komentarze.
3. Patrz mój komplement :-)
Już sam wybór obiektu fotografowanego, to wybór indywidualny i przeważnie wolny (przynajmniej, jak mniemam, w przypadku Twoich zdjęć). Tak sobie wyobrażam, że fotografując, ma się coś w rodzaju przebłysku "Ooo, to ciekawe" - pstryk, albo "Piękne..." - pstryk, albo "Wstrząsające!" - pstryk, "Śmieszne :-)" - pstryk. I tym sposobem zdjęcie staje się trochę "narracją" konkretnej osoby. Obiekt oraz sposób jego ukazania (zwykle ich wybór zależy od fotografującego) albo się podoba, albo nie. No, ale jeśli nie chcesz mojego komplementu, to nie będę Ci go wciskać na siłę. W końcu nie musimy się we wszystkim zgadzać i możesz sobie myśleć, że Twoje zdjęcia nie są interesujące :-)
Tesiu ma z każdą chwilą bardziej umiłowana
Usuń1. jako, że jest demokracja, to moim bardzo skromnym zdaniem Mama Africa to portret grupowy :P
2. Przyjmuję do wiadomości
3. Każdy Twój komplement przyjmuję z radością, bom na komplementy łasy niezmiernie, ale .... ten wolny wybór jest często ograniczony przez sytuację, światło, warunki fizyczne fotografującego i wiele innych czynników
ps. Jutro też będzie troszkę zdjęć :)
Pamiętasz jedną z naszych pierwszych dyskusji? To było na temat tego, jak mężczyzna powinien zachować się wobec kobiety. Że na chwilę gazeta na bok, spojrzenie w oczy i coś jeszcze oraz wyznanie, że kocha z każdym dniem coraz bardziej. Twierdziłeś, że jest Ci to zupełnie obce (mam na myśli tą wzrostową tendencję). Nie można wierzyć mężczyznom!!! Nic a nic!!!
UsuńWielbłądzie (po Twym wyznaniu czuję się chwilowo upoważniona, do takiej poufałości, chwilowo, bo serce nie sługa i za chwilę mogę być mniej umiłowana, albo i wcale)!
1. Bardzo proszę :-)
2. Ufff...
3. Czynniki mogą sprzyjać, ale to nie one podejmują decyzje.
Tesiu najdroższa i wyteskniona...
UsuńCóż, rozszyfrowałaś mnie
1. nareszcie :)
2. przyjmuje do wiadomości, że ... próbujesz obalić moje założenie
3. podjęcie decyzji o naciśnieciu spustu migawki, nie gwarantuje zrobienia dobrego zdjęcia
Jeśli jest to sierociniec to jestem w szoku bo w naszych, polskich sierocińcach dzieci nie mają tyle ufności i radości w oczach! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo jest sierociniec Marzenko, ale tam jest i tak lepiej niż na ulicach Kapsztadu, Pretorii czy Durbanu
Usuń