11/26/2013

Hussein czyli człowiek do zadań specjalnych

Nie wyobrażam sobie załatwienia czegokolwiek w tutejszych urzędach (a tak po prawdzie to – w żadnych urzędach)  bez fachowej pomocy.
Na szczęście – w domu pomaga mi Ola, wiedząc, że to jest zdrowsze rozwiązanie, tutaj dopiero takiego wsparcia musiałem poszukać :)
I mam – dotarłem do człowieka, dla którego wszelkie instytucje publiczne w KSA są niemalże drugim domem.
Mimo tego, że Królestwa są moim zdaniem zarządzane sprawniej, to po saudyzacji urzędów i to w 100% przestało się to sprawadzć.
Jak już wiecie – muszę załatwić saudyjskie prawo jazdy.
A co ciekawe, teoretycznie - nie musiałbym.
W polskim międzynarodowym prawie jazdy Arabia Saudyjska  nie jest wymieniona jako państwo uznające ten dokument, ale już w niemalże identycznej książeczce ale z Republiki Południowej Afryki w oparciu o tą samą konwencję Arabia Saudyjska jest i to od 1949 roku (ale uznaje prawo jazdy tylko ”męskie”).
Ale lepiej mieć jedno prawo jazdy w zapasie, zwłaszcza takie oryginalne 
To wezwałem na pomoc Husseina, bo uznałem że sam nie podołam wyzwaniu, które opisał Marek.
Dałem książeczkę międzynarodowego ”prawka”, skopiowaliśmy polskie prawo jazdy, zdjęcia zeskanowaliśmy i poszły na papier fotograficzny.
Dziś –dokumenty pojechały do tłumacza – reszta- jest szansa, że będzie jutro. 
Także kibicujcie Husseinowi i mnie – bo już minęły 3 miesiące, jak mam (teoretycznie) Iqamę i już powinienem posługiwać się lokalnym dokumentem.
Źródło

16 komentarzy:

  1. Lubie czytac Twojego bloga ze wzgledu na wspomnienia i poltora roku spedzone w Kuwejcie.Odnosnie prawa jazdu - trzymam kciuki, ale badz przygotowany na niespodzianki. Podobnie jak Ty, musialem w koncu zrobic prawo jazdy w Kuwejcie (2005) - jazda na polskim dowodzie osobistym i prawie jazdy byla ok, ale z czasem moglbym trafic na glupka na check poincie, dla ktorego nie byloby ok. Poszedlem wiec do stosownego umundurowanego urzedu z tlumaczeniami itd - trwalo to pol dnia - w koncu trafilo do ostatniego podpisu i pana podpulkownika. I du.a. Wg niego Polska to nie UE ani USA i musze zdac normalnie egzamin. Oczywistym jest, ze nie bylo sensu mu tlumaczyc jakim jest cwokiem - poszedlem na ten egzamin (tydzien pozniej) - teoretyczny to bylo osiem czy 10 znakow i odpowiedzi abc. Kruczek byl przy jednym - w 'podreczniku' znak u niebezpieczenstwie zjechania z wysokiego brzegu byl opisany jako niebezpieczny zakret w prawo - i tak nalezalo odpowiedziec na tescie. Wlasciwa odpowiedz bylaby niepoprawna. Praktyczny egzamin polegal na objechaniu dookola placu manewrowego i zaparkowaniu w miejscu startu. Zrobilem to i ... nic. Powtorzylem i znowu brak reakcji z budki gdzie siedzial 'egzaminator'. No to objechalem ale na wstecznym - wtedy mi pomachali, zebym juz konczyl. Zdalem! Tydzien pozniej mialem prawo jazdy, ktore nota bene wciaz jest wazne do konca 2015. Pozdrawiam z chlodnego Belfastu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, bo dzisiaj Hussein zażyczył sobie badań wzroku - dostał na firmowym papierze Ambasady Arabii Saudyjskiej komplet badań jeszcze z Polski - powinno wystarczyć :) Tutaj jest od groma Europejczyków, w tym Polaków, to nie robią scen. Tym bardziej, że Hussein jest "swój" we wszystkich tego słowa aspektach dla decydentów, to powinno być OK

      Ps. Bardzo dziękuję za opinię o blogu

      Usuń
  2. Dla mnie to też trochę paranoja z tymi prawami jazdy- mogę zrozumieć jakieś kursy doszkalające , wyjaśniające lokalne ograniczenia, ale generalnie rzecz biorąc przecież znaki są wszędzie takie same i skoro ktoś już zrobił prawko- nieważne czy w Polsce, we Włoszech czy Kuwejcie powinno byc one dokumentem ważnym i akceptowanym.Ja myślałam sobie naiwnie ,że zrobię sobie prawko w Polsce i będę sobie go tu używać.Nic z tego- okazało się ,że międzynarodowe prawko robione w Polsce tu nie ma znaczenia i na kurs trzeba iść tak czy siak. Ale nieistotne ,bowiem w moim mieście trzy razy uwalili mnie na praktycznym.Potem się dowiedziałam ,że u nas zdaje się po 12 razy! Przymierzam się do robienia prawka tutaj, na miejscu.Pocieszam się faktem ,że skoro zdają Marokańczycy ,którzy ledwo znają język to ja też dam sobie radę.Praktykę mam- bo i tak jeżdżę już jakiś czas....
    Ps.Trzymam mocno kciuki ,by ci się w końcu udało:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na terenie Unii Europejskiej możemy posługiwać się polskim dokumentem prawa jazdy, ponieważ kraje członkowskie akceptują te dokumenty. Państwa europejskie nienależące do Unii, jak np. Szwajcaria – również uznają ważność polskich dokumentów. Międzynarodowe prawo jazdy będzie nam jednak potrzebne, gdy będziemy chcieli podróżować w kierunku wschodniej Europy, np. do Rosji czy Ukrainy, oraz na innych kontynentach. Także nieuki z krainy makaronu mogą Ci nafikać :-)
      Niech się przepisów nauczą wspólnotowych. Ale jak Ci wygodniej zrobic na miejscu, to to zrób. Tylko dość drogo pewnie wychodzi ?

      Usuń
    2. Czy ja wiem- jak podsumuje się dojazdy, koszty utrzymania itp to pewnie taniej tu skoro i tak już tu mieszkam.No i kwestia zdawalności - tu raczej każdy daje radę, w Polsce miałam problemy , zresztą nie tylko ja - łapówkarstwo jest zbyt dochodowe. Tu boję się tylko ,że nie poradzę sobie z takimi pytaniami z serii podchwytliwych,bo nie znam za dobrze języka.Ale skoro tak jak pisałam wyżej dają radę Kosowarczycy czy inni co ledwo dwa słowa po włosku umieją to moze i ja dam radę?

      Usuń
    3. Dasz radę :) Tam nie chodzi o uwalenie człowieka na egzaminie, tylko o to, żeby bezpiecznie się po drogach poruszał. Taka sytuacja :)

      Usuń
    4. Tak sobie to właśnie próbuję wmawiać;)

      Usuń
    5. To nie jest wmawianie sobie. Raz kolega był ze znajomymi bodajże z Francji gdzie koło szkoły nauki jazdy podczas ćwiczeń z tzw. placu. Jak zobaczyli, co się tam dzieje, to się zapytali, czy to jakaś szkoła cyrkowa. Jak się dowidzieli, że nie, tylko zwyczajne szkolenie dla początkujących kierowców, zapytali się po jaką cholerę wjeżdzać w jakieś miejsce i to tyłem, jak po wjechaniu drzwi się nie da otworzyć

      Usuń
    6. Hehe , mnie tak załatwił na egzaminie koleś.Kazał zaparkować na parkingu między dwoma innymi autami.Stwierdził,że ok. Ale czy dam radę wysiąść? No to delikatnie uchyliłam drzwi, no na upartego może i bym się przecisnęła (wtedy!) zaczęłam coś bąkać ,bo nie byłam pewna jakiej odpowiedzi oczkuje.A on do mnie wyjeżdża:"powinna być pani bardziej pewna siebie.Jeśliby pani powiedziała ,że tak ,byłoby ,że tak i kropka , a tak co ja mam z panią zrobić?' A potem po uwaleniu dodał- zawsze może przecież pani wyjść przez szyberdach - to pani sprawa jak wysiądzie z własnego auta. No taaakie to było śmiesznie i niestety wszystko poza zakresem kamery czy mikrofonu, który pozwoliłby mi się odwołać o powtórkę egzaminu:(

      Usuń
    7. Także sama widzisz,że włoski egzamin może być mniej "cyrkowy".
      Powodzenia i "melduj o wykonaniu zadania" :D

      Usuń
  3. W SA nie ma problemu z prawem jazdy - tłumaczenie to też śmiech na sali - ale pamiętaj, że tłumaczysz oryginał, a nie międzynarodowe. Jak będziesz już miał tłumaczenie, to jeszcze musisz uiścić opłatę (w bankomacie albo przez internet), a na tej podstawie dostaniesz plastik - od ręki i bez czekania.

    A obyło się bez lekarza u Ciebie? ja robiłem prawko w Jubail w Traffic Police - tam najważniejszy był właśnie papier ze szpitala..

    BTW. jak będą pytać czy na 5 czy na 10 lat, to bierz na maksa ile się da - nigdy nie wiadomo gdzie Ci się przyda to prawko (albo gdzie będziesz za 5 lat - może unikniesz dodatkowego egzaminu dzięki temu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Oryginał" już powstał - alternatywny - na kopiarce, bo z czymś muszę jeździć :-)
      Do tłumaczenia wystarczy :D O kwity medyczne poprosił, ale dostał te na formularzu Ambasady - też powinny wystarczyć. Wiem, że na 10 lat, a kosztuje tylko 500 SAR

      Usuń
  4. W firmie, w ktorej pracuje tez mamy takiego "zalatwiacza". Zajmuje sie wszystkimi sprawami waznymi dla obcokrajowcow jak wizy, prawa jazdy, samochody itp. Bardzo ulatwia to zycie i oszczedza mnostwo czasu i nerwow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki gość to skarb, a ten dodatkowo załatwia sprawy w bankach i innych ciekawych miejscach. Taki ogarnięty chłopaczyna :)

      Usuń
  5. Co kraj to obyczaj, w Maroku musiałem zrobić od razu arabizację papierów bo wjeżdżałem samochodem. Mundurowy kazał zostawić auto - przed szlabanem, zablokowałem przez to jeden z dwóch czynnych pasów. Korek zrobił się konkretny ale nikt nie buczał z tego powodu. Poszedłem za mundurowym, zaprowadził do biura dowódcy. Tam na początku mocno służbowo -100 pytań do, po co, do kogo itp. Później rozmowa z dowódcą zrobiła się 'na luzaczku', zaczął zachwalać swój kraj, ja mu opowiadałem o Polsce. W międzyczasie dał pisarzowi moje kwity do zrobienia po arabsku. Dostałem komplet zielonych druków z wpisanymi danymi personalnymi i samochodu. Wypisali na tych drukach mój osobisty 'numer' ewidencyjny i z tymi kwitami trzeba było zgłaszać się na policję coby zameldować się w miejscu zakwaterowania. Dostawało się od nich stwierdzenie czasowego pobytu, ale stosowne kwitki były 'bukra', i to bardzo bukra. Potem do prefektury, lżejszy o 300 dirham i było gicio.
    Te kwity znacznie ułatwiały przekraczanie granicy z Algierią czy Mauretanią, niepotrzebna była wiza ani carnet de passage dla samochodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W krajach arabskich jak widać system jest ten sam. Żeby jeszcze te wołki zbożowe jeździć umiały

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych