Polonia w Dammam, Al-Khobar i Dhahran działa bardzo prężnie, jest tutaj grupa osób dbających o kultywowanie polskości w Arabii Saudyjskiej.
I jak co roku, organizują spotkanie z okazji Święta Niepodległości.
Ale jakoś tak bardziej „humanitarnie” bo w weekend, a nie jak nasza kochana Ambasada – o godzinie 20:00 w niedzielę w Rijadzie.
Przypominam, że nasz tydzień pracy zaczyna się właśnie w niedzielę, także udział ludzi pracujących w innych miastach, mających tak jak ja 10-godzinny dzień pracy jest raczej mało prawdopodobny.
Bo po pracy trzeba by się jakoś odszykować i pojechać w - naszym przypadku – ponad 400 km. w jedną stronę.
Wracając do wątku głównego – jakiś czas temu już Robert wspominał, że na dniach mamy się spotkać na „garden-party” z tej okazji.
OK, to czekam na jakąś informację - co, jak i gdzie.
A tu cisza. W zeszłym tygodniu spotykam Kamilę w sklepie i czujna ta niewiasta pyta mnie, czy będę.
Pewnie tak, jak tylko ktoś mnie oświeci kiedy i gdzie :)
To dostałem od Niej maila z detalami.
Niestety, siedzenie w „Krasuli 2” nieco nadwyrężyło moje wiekowe plecki, więc stwierdziłem, że się nie wybieram.
Tak myślałem do….. wczorajszego popołudnia :)
Spotkałem znajomych – organizatorów, którzy w żołnierskich słowach określili, gdzie mają moje dolegliwości.
Dziewczyny wydały mi polecenie partyjne, co mam przywieźć i o której się mam zameldować.
Na władzę nie poradzę, to jutro jadę.
Gadam dziś z Robertem i pytam, dlaczego mi nie powiedział o spotkaniu.
Był święcie przekonany, że dostałem maila.
To samo pomyślał Rysio.
Gdyby nie czujność Kamili, to bym nie pojechał i jeszcze z dużym prawdopodobieństwem - oberwałbym od dziewczyn, że nie przyjechałem.
I jak co roku, organizują spotkanie z okazji Święta Niepodległości.
Ale jakoś tak bardziej „humanitarnie” bo w weekend, a nie jak nasza kochana Ambasada – o godzinie 20:00 w niedzielę w Rijadzie.
Przypominam, że nasz tydzień pracy zaczyna się właśnie w niedzielę, także udział ludzi pracujących w innych miastach, mających tak jak ja 10-godzinny dzień pracy jest raczej mało prawdopodobny.
Bo po pracy trzeba by się jakoś odszykować i pojechać w - naszym przypadku – ponad 400 km. w jedną stronę.
Wracając do wątku głównego – jakiś czas temu już Robert wspominał, że na dniach mamy się spotkać na „garden-party” z tej okazji.
OK, to czekam na jakąś informację - co, jak i gdzie.
A tu cisza. W zeszłym tygodniu spotykam Kamilę w sklepie i czujna ta niewiasta pyta mnie, czy będę.
Pewnie tak, jak tylko ktoś mnie oświeci kiedy i gdzie :)
To dostałem od Niej maila z detalami.
Niestety, siedzenie w „Krasuli 2” nieco nadwyrężyło moje wiekowe plecki, więc stwierdziłem, że się nie wybieram.
Tak myślałem do….. wczorajszego popołudnia :)
Spotkałem znajomych – organizatorów, którzy w żołnierskich słowach określili, gdzie mają moje dolegliwości.
Dziewczyny wydały mi polecenie partyjne, co mam przywieźć i o której się mam zameldować.
Na władzę nie poradzę, to jutro jadę.
Gadam dziś z Robertem i pytam, dlaczego mi nie powiedział o spotkaniu.
Był święcie przekonany, że dostałem maila.
To samo pomyślał Rysio.
Gdyby nie czujność Kamili, to bym nie pojechał i jeszcze z dużym prawdopodobieństwem - oberwałbym od dziewczyn, że nie przyjechałem.
Trzeba bylo jedna jechac do Rijadu. Tam mozna spedzic swieta w bardziej tradycyjny, polski sposob palac chociazby budke przed ruska ambasada czy treningowo kilka samochodow. Dlatego spotkanie w ambasadzie zorganizowano tak pozno. Wszystko co plonie "najladniej" wyglada wieczorem. A tak co? Spotkacie sie, pogadacie, wypijecie kawe z jakims ciastem i koniec.
OdpowiedzUsuńAle tutaj nam wystarczy to, że się spotkamy, pobędziemy razem.Wypijemy kawę, zjemy ciasta i pogadamy. Takie rozrywki, o jakich wspomniałaś zostawiamy "Prawdziwym Patriotom"
UsuńAle może jakąś tęczę do podpalenia sobie zorganizują. Trzeba iść z trendami;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Beata - tęczę akurat mamy tuż obok mojego compoundu na środku ... ronda:) Świeci w nocy i na dodatek zmienia kolory
Usuń