12/24/2013

Podejście do lekarza po raz drugi czyli przygód medycznych ciąg dalszy

Po wczorajszym niepowodzeniu pojechałem z Dineshem do hinduskiego szpitala.
Był dużo mnie ekskluzywny, nie było Costa Café, ale za to w recepcji zamiast jednej znudzonej pańci 4 sprawne recepcjonistki z Filipin.
Byłem tam pierwszym pacjentem z Polski i mieli pewien problem z zapisaniem.
Ale go rozwiązali w przeciągu 5 min. po wykonaniu 2 telefonów.
I jeszcze mnie pani przepraszała, ze tak długo, ale jedyny pacjent jakiego mieli z Europy to był...  Portugalczyk :)
Lekarz przyjmował od razu.
Dostałem numerek 7 i już bo jakiś 40 minutach byłem w środku.
Hinduskim zwyczajem pan doktor osłuchał mnie przez koszulkę, a drugi pan doktor (stażysta) zmierzył mi ciśnienie i zbadał puls.
Nie podobało się doktorowi, że kaszlę już od 3 tygodni, to wysłał mnie na RTG płuc.
Za 15 minnut miałem już zdjęcie z opisem w ręku.
Po obejrzeniu mego bogatego wnętrza, pan doktor pochwalił jakość moich podrobów :)
Stwierdził, że mi się przeziębienie od pogody rozwinęło i tyle.
Wypisał leki, poszedłem to przyszpitalnej apteki i wykupiłem.
Całość operacji – 1,5 godziny.
Ceny ? Za wizytę – 7 SAR czyli połowę mniej niż wczoraj, za RTG – 10 SAR, za leki – duża zniżka, bo powinienem zapłacić ponad 150 SAR, zapłaciłem poniżej 100 SAR.
I mam w dupie ekskluzywną klinikę, skoro w „tanim” szpitalu potraktowano mnie profesjonalnie, z uśmiechem i obsłużono w akceptowalnym czasie.

19 komentarzy:

  1. Rodzi się tylko pytanie, czy w tym "tanim" szpitalu poziom wiedzy medycznej jego personelu jest taki sam jak w ekskluzywnej klinice oraz czy na podobnym pozomie robią badania laboratoryjne (np. czy rtg jest właściwie wyskalowany, bo może się zdarzyć, czego Ci nie życzę, że będziesz albo w nocy świecił albo leczył poparzoną skórę.
    Ale ponieważ w PL zaczął się już dzień wigilijny - więc zdrowia , zdrowia i jeszcze raz zdrowia z okazji świąt Ci życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to...ja tanim szpitalom nie ufam zupełnie, myśląc tanim - państwowym, bo innych tu nie ma, śą same exclusive prywatne...i to właśnie tam poziom opieki jest jak u Nas w PL lub nawet lepszy.

      Usuń
    2. a ja za to słyszałam, że Hindusi mają bardzo wysoki poziom nauczania, więc wątpię, aby taki lekarz nie wiedział, co robi.

      Usuń
    3. Tani nie musi znaczyc dno i poszkodowani pacjenci.
      Argentyna: sa szpitale wypasione, prywatne, do ktorych trzeba miec drogie ubezpieczenie. I sa panstwowe. W Panstwowych wiecej ludzi, nędzniej, nie ma luksusowych wnetrz a odrapane sciany czesto.
      Lekarze? Ci sami co w wypasionych prywatnych. Sprzet diagnostyczny? w panstwowym dostepny lepszy...
      Wada: nie ma zapisow na telefon i trzeba rano wstac, bardzo rano i odstac w kolejce.
      Zaleta: przyjma KAZDEGO. nawet nielegala. nie trzeba miec miejscowej rezydencji, NIC. Nie kasuja ANI GROSZA.

      Aha, medycyna i lekarze sa na swiatowym poziomie, znaaaacznie lepsi niz w Polsce.

      Usuń
    4. Kojot - "tani " nie oznacza tutaj "zły" .Czasami może być odowrotnie. Lekarze z Indii mają doskonałą reputację, a leczą głównie swoich ziomków.Także robią to porządnie, ale niekoniecznie za obłędne pieniądze. RTG obsługują wszędzie dziewczyny z Filipin, także pod tym względem też jest podobnie.

      Ingalill - to nie jest państowy szpital, tylko prywatny - hinduski.O lekarzach już pisałem - mamy dobre doświadczenia z nimi.

      Anonimowy - dokładnie tak jest. Wolę po stokroć lekarza z Indii, niż z krajów arabskich. Bo Hindusi nie zrezygnowali z wiedzy medycznej ayurwedyjskiej - jest to przedmiot wykładany na uczelniach medycznych w ich kraju.

      Futrzak nie byłem tutaj w państwowym szpitalu, ale mnie do szcześcia przy wizycie u lekarza wystarczy dobry lekarz, uprzejma obsługa i nie musi być "Starbucksa" czy innej kawiarni. W "dobrym"szpitalu potraktowali mnie jak opisywałem. W tym - jak człowieka, który przyszedł, bo jest chory. To mi wystarczyło :)

      Usuń
    5. Dokladnie. Mieszkalam na Zatoka i zawsze wolalam poczekac nawet kilka dni na dyzur lekarza z Indii, niz isc na cito do kogokolwiek innego.

      Usuń
    6. To widzę, że mamy podobne podejście do lekarzy hinduskich

      Usuń
  2. Zaglądam po przerwie i co widzą moje piękne oczy? Niewesoło u Ciebie :-( Mam nadzieję, że z tym choróbskiem, to nic groźnego i że zaraz mi tu z niego wyjdziesz :-) W rewanżu za Twoje wcześniejsze rady zdrowotne zamieszczam swoje (tak, wiem że faceci uwielbiają słuchać takich rad ;-). Citrosept - próbowałeś? Mnie pomaga zawsze, gdy tylko sobie o nim przypomnę. Naprawdę czyni cuda i wydaje mi się, że warto trochę pozażywać. Pewnie to zależy od organizmu, ale coś mi mówi, że im mniej mleka i takich smakołyków jak budynie, tym lepiej dla walki z kaszlem. I teraz najlepsze... ekh... jakby to powiedzieć... kawa i papierosy... Już dowiedziałam się, że ilość uzależnień musi być stała, ale zawsze te dwa można podmienić na jakieś zdrowsze. Albo przynajmniej czasowo ograniczyć? Mam dobrą rękę do rzucania palenia (przez innych), ale nie obawiaj się podstępu, zdalnie pewnie nie działa :-D Jak będziesz chciał, musisz zadziałać sam.

    P.S. Lekarzy, szpitali i kolejek nie znoszę tak jak i Ty. To mnie mobilizuje do dbania o zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tesia - niem mam na co zmienić tu nałogów :(
      Citroseptu nie ma, Fervexu niestety też nie. Ale już idzie ku lepszemu :) Mleko z miodem i masłem zawsze mi pomagało to i teraz mi nie zaszkodzi :) Fajnie, że się pojawiłaś,rób to częściej, jeśli łaska :*

      Usuń
    2. Wpadło mi do głowy, że można zamienić nałogi na hobby ;-) Bezkrwawe łowy z obiektywem (oryksy, rarogi, góralki abisyńskie), albo bardziej na ostro: nabijanie na szpileczki różnistych skorpionów, lub kolekcjonowanie znaczków albo monet, a w ostateczności petrodolarów ;-)

      Citrosept mogę podesłać, bo właśnie będę się zaopatrywać :-) Dobrze, że idzie ku lepszemu!

      Łaska, łaska, tylko jak się rozkręcam z blogami, to obowiązki leżą odłogiem :-D

      Usuń
    3. To pierwsze - trudne, bo nie mam aparatu, a zwierzątka - daleko, bo jakieś kilkaset kilometrów.Skorpionów - brak. Kolekcjonuje petrodolary, ale Home Tax mam wysoki :) Czyli muszę pozostac przy nałogach :)

      Citrosept- to kupi mi Ola i wyśle przez zaprzyjaźnionych geologów, ale dzięki za szczere chęci.To się nie rozkręcaj z blogami, tylko się pojawiaj choć od czasu do czasu bo tęskno mi za Tobą niesłychanie

      Usuń
  3. W Abu Dhabi przyjal mnie tez lekarz Hindus (starszy pan, laryngolog), ktory przepisal mi bardzo dobre, szwajcarskie leki. Po trzech dniach bylem zdrowy.

    Zdrowych, spokojnych Swiat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest to samo. Leki, za które w Polsce kupiłbym przyzwoity samochód kosztują normalne pieniądze, nawet na polskie realia :)
      Dzięki, już mi lepiej :)

      Usuń
  4. Jeszcze sobie tak pomyslałam, czy to aby na pewno jest przeziębienie? nie chcę być drastyczna, ale badałeś się na obecnośc pasożytów? niektóre bytują w płucach i niestety dają efekt taki niby grypowo-przeziębieniowy z kaszlem...Może zjadłeś nie dogotowane mięsko lub nie domyte warzywka i efekt??? sprawdź sobei czy to czasem nie toksoplazmoza...to sie łapie nie tylko od kotów, ale własnie od źle umtych warzyw, owoców, od źle potraktowanego mięsa, albo zwyczajnie, od używania tej samej deski do miesa i do warzyw....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ingallil- u mnie z pasożytów przeżył tylko helikopter - czyli heliobcter pyroli, ale ten jest alkolem na odwyku i nikotynistą. Reszta padła :)
      To jest przechodzone przeziębienie- tutaj pół Khobar chodzi i kaszle - taka pora roku :(

      Usuń
  5. Szybko i sprawnie
    Hindusi potrafią dobrze pracować(nawet jako podwykonawcy)
    Ten pierwszy szpital w którym byłeś jest chyba ofiarą saudyzacji
    Nasuwa się kolejne pytanie:Jak ci Saudyjczycy poradzili by sobie bez Hindusów Filipińczyków oraz całej reszty
    Chyba by ugrzęzli w piachu i bałagali Allaha o zmiłowanie
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być, bo tam obsługa była Saudi a lekarz- Arabem, ale nie wiem skąd. Dlatego pojechałem tam, gdzie polecił mi Dinesh i nie jest to jedyny szpital hinduski w okolicy -ten jest najlepszy. A, że wyglada biedniej, niż ten pierwszy ? Trudno, nie poszedłem tam podziwiać marmurów :)

      Usuń
  6. A bo to kwestia nie tyle pieniedzy, ile wlasciwej organizacji pracy. W Polsce przyzwyczailam sie do tego, ze trzeba jakims bladym switem zrywac sie, rejestrowac, czekac etc. i w ogole dantejskie sceny.
    A przeciez moze byc rejestracja przez telefon. Na kazdego pacjenta przyznaje sie np. pol godziny, robi w razie czego liste rezerwowa (2-3 osoby w razie jak ktos wypadnie i odwola wizyte) i juz. Naklad finansowy prawie zerowy, a zupelnie inna jakosc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Futrzaku- tak działa w Polsce "Medicover" . Tylko tego mi tutaj z wszystkich lekarsko-medycznych rzeczy brakuje.

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych