Od trzech tygodni walczę z jakimś choróbskiem, zjadłem już dwa rodzaje antybiotyków.
Obiecałem Małżonce Mej Aleksandrze, że dziś pokopytkuję do lekarza, co też uczyniłem. Nienawidzę chodzić do lekarzy, a kolejki wszelakiego typu budzą moje obrzydzenie i niechęć.
Podejrzewam się o jednostkę chorobową, która jeszcze nie ma nazwy łacińskiej – jest to kolejkofobia.
Ale mus to mus, poszedłem, naiwnie myśląc, że jak mam ubezpieczenie z drugiej półki od góry to coś mi to da.
Musiałem się udać do szpitala, bo nie wykryłem jeszcze żadnej innej przychodni jak przyszpitalna, a że ten szpital znajduje się jakieś 300 m. od biura po poszedłem sobie rano.
Szpital czysty, miły i w ogóle.
Pani w recepcji uprzejma, ale kazała przyjść po gozinie 16.
OK, to wracam jakieś pól godziny wcześniej, żeby dobrą pozycję startową zdobyć.
Okazało się że muszę… dopłacić do wizyty.
OK, 12 SAR nie majątek, zapłaciłem.
Po wszystkich urzędowych czarach dostałem karteczkę i poszedłem pod gabinet.
Siedzę 20 min, pół godziny. Obok mnie koleś Filipińczyk też czeka do tego samego gabinetu.
Zagaduję, okazuje się, że robi badania, ma kwitek .. wydany... rano i jest 5 numerów przede mną.
Qrva, to dlaczego ja nie dostałem kwitka rano ???
W między czasie „urocza para dzieciątek” urządziła sobie wyścigi po szpitalnym korytarzu.
Ja rozumiem, że dzieciaki są tu rozwydrzone do granic obłędu, ale myślałem, że są jakieś granice.
Nie, nie ma.
Po 45 minutach, kiedy absolutnie nic się nie zmieniło vqrviony jak sto smoków poszedłem do pani w recepcji.
Mówię, że siedzę tu już prawie godzinę, nie widać lekarza i chciałbym się dowiedzieć, ile jest osób przede mną.
To pani na to, że pan doktor to już właśnie idzie (pewnie go qrva zamieć zatrzymała) i ze przede mną jest tylko.... 5 osób.
To ja na to, że ani mi się śni siedzieć tu jeszcze ze dwie godziny i niech mnie przepisze na jutro rano.
A ona na to, że nie dwie godziny, tylko góra godzina, półtorej.
Przepisać się nie da, ale muszę w takim razie odwołać wizytę.
Taki ch…j jak „Batorego" komin – nic nie muszę.
Nigdzie nic nie będę odwoływał, pieprznąłem kwitkiem do śmietnika i do tego szpitala to trafię tylko jak mnie nieprzytomnego karetką zawiozą.
Obiecałem Małżonce Mej Aleksandrze, że dziś pokopytkuję do lekarza, co też uczyniłem. Nienawidzę chodzić do lekarzy, a kolejki wszelakiego typu budzą moje obrzydzenie i niechęć.
Podejrzewam się o jednostkę chorobową, która jeszcze nie ma nazwy łacińskiej – jest to kolejkofobia.
Ale mus to mus, poszedłem, naiwnie myśląc, że jak mam ubezpieczenie z drugiej półki od góry to coś mi to da.
Musiałem się udać do szpitala, bo nie wykryłem jeszcze żadnej innej przychodni jak przyszpitalna, a że ten szpital znajduje się jakieś 300 m. od biura po poszedłem sobie rano.
Szpital czysty, miły i w ogóle.
Pani w recepcji uprzejma, ale kazała przyjść po gozinie 16.
OK, to wracam jakieś pól godziny wcześniej, żeby dobrą pozycję startową zdobyć.
Okazało się że muszę… dopłacić do wizyty.
OK, 12 SAR nie majątek, zapłaciłem.
Po wszystkich urzędowych czarach dostałem karteczkę i poszedłem pod gabinet.
Siedzę 20 min, pół godziny. Obok mnie koleś Filipińczyk też czeka do tego samego gabinetu.
Zagaduję, okazuje się, że robi badania, ma kwitek .. wydany... rano i jest 5 numerów przede mną.
Qrva, to dlaczego ja nie dostałem kwitka rano ???
W między czasie „urocza para dzieciątek” urządziła sobie wyścigi po szpitalnym korytarzu.
Ja rozumiem, że dzieciaki są tu rozwydrzone do granic obłędu, ale myślałem, że są jakieś granice.
Nie, nie ma.
Po 45 minutach, kiedy absolutnie nic się nie zmieniło vqrviony jak sto smoków poszedłem do pani w recepcji.
Mówię, że siedzę tu już prawie godzinę, nie widać lekarza i chciałbym się dowiedzieć, ile jest osób przede mną.
To pani na to, że pan doktor to już właśnie idzie (pewnie go qrva zamieć zatrzymała) i ze przede mną jest tylko.... 5 osób.
To ja na to, że ani mi się śni siedzieć tu jeszcze ze dwie godziny i niech mnie przepisze na jutro rano.
A ona na to, że nie dwie godziny, tylko góra godzina, półtorej.
Przepisać się nie da, ale muszę w takim razie odwołać wizytę.
Taki ch…j jak „Batorego" komin – nic nie muszę.
Nigdzie nic nie będę odwoływał, pieprznąłem kwitkiem do śmietnika i do tego szpitala to trafię tylko jak mnie nieprzytomnego karetką zawiozą.
Mimo wszystko trzymaj się dzielnie,życzę zdrowych i pogodnych Świąt. Pozdrawiam. Ala z Czarnego Dunajca
OdpowiedzUsuńDzięki Ala - staram się, jak mogę :)
UsuńU mnie jest dumna nazwa Centrum Medyczne Raszyn
OdpowiedzUsuńPowinno być jeszcze dopisek Bezradności
Ludzie żeby dostać kiedyś numerek dziś godzinę wjazdu di gabinetu muszą wstawać o 3 rano
Ostatnio wziełem ostatni numerek a facet za mną bardzo się z tego powodu cieszył :):)
Termin zegarowy to tylko pic na wodę bo była godzina obsuwy
Więc nie marudż
Wesołych Świąt życzy Marek
Marek - ale ja poszedłem z prywatnym ubezpieczeniem. Wyższe od mojego jest tylko jedno - VIP. Rozumiem, że w publicznej służbie zdrowia jest inaczej, ale tutaj do standardów np. "Medicoveru" to brakują lata świetlne :(
UsuńSerwus, jesteś nerwus. Ładnie to tak bluzgać tuż przed świętami na bliźnich ?
OdpowiedzUsuńNie bluzgałem :) A Świąt (tych akurat) tu nie obchodzą :P
UsuńW porównaniu z Polską to i tak krótko czekałeś :D
OdpowiedzUsuńDaria
Daria - podkreślam jeszcze raz- mam prywatne ubezpieczenie drugie co do wysokości składki. Czyli patrząc na nasze - Pakiet Zdrowie Prestige wg. nomenklatury Medicoveru (to nie kryptoreklama, tylko dość długo byłem a Ola jest w dalszym ciągu ubezpieczona, to porównuję). I z takim pakietem to mi jeszcze by pewnie kawę przynieśli jakbym poprosił.
Usuńe czyli swiat jest wszędzie taki sam
OdpowiedzUsuńU nas w Enniskillen - Polnocna Irlandia wybudowano nowy szpital władowano miliony funciakow była wielka pompa przy otwarciu i co
aby dostać do lekarza na ostrym dyżurze co najmniej godzina jak nie dwie czekania
sam byłem świadkiem wyobraz sobie ze były przypadki smiertelne za pzno udzielona pomoc
odsylanie do domu zla diagnoza
moral prosty jak stare powiedzenie z ladnej miski się nie najesz
sam byłem ofiara bezdusznego systemu i biurokratyzacji tutejszej służby zdrowia kiedy oczekiwałem na amputacje palucha i jeśli moje korowody trwaly by dluzej (czekałem 4 dni) to sam bym sobie tego kikuta odrabal
Jednaj POLSKA sluzba zdrowia i umiejetnosci naszych lekarzy sa na najwyższym poziomie i chyle przed nimi czola
Marcin
Marcin- moja koleżanka lekarka, ale przede wszystkim długoletni top manager w firmach farmaceutycznych powiedziała podczas przygotowań do "reformy" służby zdrowia w Polsce że kopiujemy najgorszy, najmniej efektywny, najmniej wydajny i jednocześnie -jeden z najdroższych systemów. Mówiła o systemie brytyjskim :D
UsuńUwielbiam takie życiowe historie. Krakersa ?
OdpowiedzUsuńhttp://youtu.be/RWJHCbbVHjc
zaz
Dzięki za filmik, ale do do dentysty tutaj nie pójdę - Jola pisała, że taka "przyjemność" jak leczenie kanałowe do dobrego ubezpieczenia kosztuje dodatkowo2,5 tysia $ .to wolałbym polecieć do Rudej do Łodzi
Usuń