Większość z Was dziś dochodziła do siebie po szaleństwach sylwestrowej nocy, ale niektórzy, jak na przykład ja ciężko pracowali :)
Ale mniejsza z kombatanctwem i martyrologią, wracamy do tytułu opowieści.
W Al - Hasa, gdzie dziś się udałem znalazłem restaurację o wdzięcznej nazwie ”Cock Meal” :D
Myślałem, że padnę ze śmiechu, ale wejścia do tego przybytku nie zaryzykowałem :D
Jak to mówią - cock wie, co i z czego tam robią jedzenie :)
Później zobaczyłem pasjonata literatury arabskiej.
Facet trzymał na kolanach tomiszcze wielkości „Encyklopedii Britannica” i palił papierosa.
Cóż w tym dziwnego, że ludzie czytają książki i palą fajki przy tym zapytacie?
Niby nic, ale jak dodam, że w tym samym czasie prowadził samochód tez pewnie uznacie, że niezły Kozak z kolesia :)
Ale mniejsza z kombatanctwem i martyrologią, wracamy do tytułu opowieści.
W Al - Hasa, gdzie dziś się udałem znalazłem restaurację o wdzięcznej nazwie ”Cock Meal” :D
Myślałem, że padnę ze śmiechu, ale wejścia do tego przybytku nie zaryzykowałem :D
Jak to mówią - cock wie, co i z czego tam robią jedzenie :)
Później zobaczyłem pasjonata literatury arabskiej.
Facet trzymał na kolanach tomiszcze wielkości „Encyklopedii Britannica” i palił papierosa.
Cóż w tym dziwnego, że ludzie czytają książki i palą fajki przy tym zapytacie?
Niby nic, ale jak dodam, że w tym samym czasie prowadził samochód tez pewnie uznacie, że niezły Kozak z kolesia :)
Źródło |
W Azji ludzie sa tak "kreatywni", ze powiedzenie "juz mnie nic nie zdziwi" nie ma sensu. Zawsze znajdzie sie cos, czego jeszcze nie spotkales wczesniej, he he he!
OdpowiedzUsuńMasz rację :)
UsuńIlekroć powiem sobie, że "już nic mnie tutaj nie zdziwi" pojawia się sytuacja która mocno weryfikuje moją opinię
cock meal - brzmi bardzo inspirująco na wyobraźnię :D
OdpowiedzUsuńI jak pięknie wieloznaczne :D
UsuńAle na wszelki wypadek - nie wybieram sie tam
Pawle, mam pytanie a propos wizy do Bahrainu gdyz informacji w necie jest duzo - ale sprzecznych :/ Chce poleciec do Bahrainu na kilka dni z Dubaju (oczywiscie na polskim paszporcie) wize do Dubaju mam, zeby bylo smieszniej do Dubaju lece z Australii... Jakie sa szanse , ze dostane 72h wize na lotnisku w Bahrajnie? Dzieki za pomoc, pozdrawiam - Magda
OdpowiedzUsuńMadzia - najprościej - Opatentowaną Metodą Wujka Marka :)
UsuńCzyli - zarezerwować noclegi w hotelu - wtedy hotel jest Twoim sponsorem na ten czas, jaki chcesz spędzić w Bahrajnie.
Ceny ? - od rozsądnych do absolutnie nieprzyzwoitych
to chyba najrozsadniejsze rozwiązanie, jade tam do przyjaciol z Dhahran, na ich zaproszenie wiec absolutnie za hotel nie dadza mi zaplacic ale.... rezerwacje to chyba sama moge sobie zrobic ;) bo przecież do Arabii nie wjadę więc trzeba sie w Bahrainie spotkac :/
Usuńby the way ! czytam bloga , jest super !
W Dhahran to pracują w tej firmie, o której myślę ??? :) Bo jak tak, to się może okazać że gdzieś tam mamy wspólnych znajomych :) To prawda,, że do Saudi się tak po prostu wjechac nie da, ale Manama jest fanym rozwiązaniem, szczególnie pod względem spotkań towarzyskich
UsuńDzięki za miłe słowa o blogu - klient nasz pan :)
Usuńheheheheh no przecież nazwiskami nie będziemy tu rzucać ;)
UsuńPóki co mam plan się tam dostać a jak już się tam dostanę to zobaczę jak to z tym życiem towarzyskim jest, bo przecież w Saudi takowego brak ;)
Dokładnie tak :) Dlatego podejrzewam, że mamy wspólnych znajomych (przynajmniej drugiego stopnia pokrewieństwa :D).
UsuńW Saudi też jakoś sobie radzimy, ale w Manamie ".. jest więcej predyspozycji i w ogóle..." :D
heheheheheh LOL więcej predyspozycji , pięknie to ująłeś :)
UsuńRozumiem , że mnie jako turystki hijab nie obowiązuje ;) mam nadzieję, że nie zamkną mnie za blond włosy :p
W Manamie nie ma nakazu noszenia hijabu:) Nawet Sudyjki zdejmują, a blond włosy -mile widziane :)
Usuńa w Arabii jest ? z tego co słyszałam to w firmie gdzie pracujesz nawet saudyjki nie noszą hijabu... nie mówię, że wszystkie.
Usuń....co innego pewnie kiedy na ulicę wychodzą.
UsuńHijab noszą cały czas- nikab to co innego :)
UsuńCzęść nosi stale, a część- wcale
Ja słyszałam, że w Jeddah jest grupa Saudyjek, które nie noszą hijabu... No, ale to chyba ta bardziej liberalna część KSA ;)
UsuńTo dla mnie całkowita nowość, bo to raczej my jesteśmy uznawani za najbardziej liberalny region.
UsuńTa nazwa bardzo stymuluje moja wyobraźnię ahahaha.
OdpowiedzUsuńCo do Pana czytacza to no cóż..... najwidoczniej chlopak ma bardzo podzielna uwagę a i tak Arab z książka to widok zazwyczaj rzadki. Ja znam jednego, który czyta powieści itd od tak dla sobie.
Szczęśliwego Nowego Roku Pawle :)
To,że myślą, że mogą: palić, pisać SMS-a, wysyłać maila, pić kawę i jednocześnie prowadzić to prawda. Szczególnie dotyczy to Egipcjan. Natomiast osobę czytającą prawdziwą książkę to pierwszy raz widziałem :D
UsuńKurcze.... to ja mam w Arabii chyba naprawde wybitnych znajomych, jeden nawet 1500 (tak, tak ...dobrze widzisz) wierszy na pamiec zna :)
UsuńJak ja bym tak chciał :(
UsuńMoże akurat nie wiersze, ale bardziej przyziemne wiadomości.
Niestety, teraz to nawet na zakupy kartka albo Bilobil
No wlaśnie....podstawowe info, a gdzie Polska leży to wiedzą? ;)
UsuńTych znajomych znam lat dziesięć, większość z nich studiowało w Chinach i większość z nich pracuje teraz w Aramco na dość wysokich stanowiskach.
Większość wie, gdzie leży Polska, bo .... albo mają polskie paszporty, albo polskie i inne :) Co do stanowisk - też dają radę :D
Usuńpytalam o saudyjczyków :p
UsuńJa pracuję z Saudi na codzień, to wolę się po pracy spotkac z Polakami :)
Usuńnie wiedzialam, że w tej firmie tylu polakow pracuje... bo tak jak pisałam, moi znajomi to saudi z krwi i kości.
UsuńFajnie, że jest do kogo po polsku buzię otworzć... choć z moich doświadczeń wynika, że polak polakowi na obczyźnie to nie zawsze dobrze życzy, ale to już zupełnie inny temat ;)
Polaków pracuje sporo, część na innych paszportach, ale akurat to nie problem, bo ludzie sa świetni i bardzo życzliwi. Co do Polaków na obczyźnie - jest jeden fenomen, który określam na własny użytek "masą krytyczną polonizacji" :) Jak grupa jest nieduża, to nikt nie cwaniakuje i nie pogrywa, bo błyskawicznie wylatuje na aut.
UsuńDruga kwestia to jakość ludzi. Tutaj nie przyjedzie byle łoś - tutaj są dość wysokie oczekiwania wzgledem wiedzy i kwalifikacji expatów. Dlatego żyjemy tu zgodnie i w harmonii :) To nie Londek czy Jackowo - " inne predyspozycje"
wiesz....w Australii też są wysokie oczekiwania wzgledem wiedzy i kwalifikacji expatów a jednak... zawsze znajdzie się polaczek , który lubi pocwaniakowac...
UsuńAle w Kangurowie jest drugi warunek konieczny czyli "przekroczenie masy krytycznej polonizacji" :D
UsuńNas jest tutaj ok. 160 sztuk, także wszyscy się znają - przynajmniej z widzenia na spotkaniach polonijnych. Wszyscy mają wspólnych znajomych, także nie mamy tego problemu. Jest też świetna ekipa z Ambasady. Na spotkanie z okazji Święta Niepodległości przyjechał Pan Konsul. To się zestresowałem, bo pojechałem w bojówkach i podkoszulce, a impreza się robi oficjalna :(
Okazało się, że Pan Konsul przyjechał prywatnie z rodziną. I atmosfera była taka, że rozmawia jeden z nowych "Zatokowców" z przesympatycznym gościem o różnych sytuacjach i swoich pierwszych wrażeniach i na końcu pyta swojego rozmówcę -
"Słuchaj, a Ty czym się tutaj zajmujesz, że tyle wiesz ?"
I słyszy odpowiedź - "Ja, a no wiesz - jestem Konsulem" :D
Hahaha! Przyznam się, że nie od razu złapałam, że to restauracja "Ch..owe żarcie" .
OdpowiedzUsuńKarola
Karola- bo nie masz tak spaczonego poczucia humoru jak ja :)
Usuń