Pozazdrościliśmy królowi Stasiowi obiadów czwartkowych i zapoczątkowaliśmy obiady piątkowe.
W piątki czyli w pierwszy dzień naszego weekendu spotykamy się u nas (bo są dwa grille) lub u Sameera (bo Jego Rodzice mają największe mieszkanie).
Skład obiadowy jest w miarę stały - Sameer z Zubią (żona) i dziećmi, Jego Rodzice czyli Baba Irshad i Mama Yasmin oraz brat Ameer, Mariusz, Amr i małe stadko wielbłądów w naszych skromnych osobach.
Przerobiliśmy już grillowaną baraninę i lasagne w wydaniu Amra, sernik i kurczaka w sezamie (popisowe dzieła Mariusza), butter chicken i chicken tikka masala z doskonałymi sosami, których nazw niestety nie pamiętam autorstwa Zubii, grillowane wagyu steak czyli dumę i chlubę Starego Wielbłąda oraz gulasz z kluskami na parze i samosy z kurczakiem wg moich autorskich przepisów.
W ubiegły weekend przyszła kolej na gotowanie przez polską część tej zacnej ekipy. Jako popisowe dania wybraliśmy węgierską zupę gulaszową (wyszło nam tego prawie 8 litrów) i sernik na zimno. Z tym wszystkim pojechaliśmy do Sameera.
Mama Yasmin nie byłaby jednak sobą gdyby też czegoś nie przygotowała. Był więc rodzaj sosu (półpłynnej sałatki ???) z ziemniaków z przyprawami, kurczak z imbirem i kolendrą oraz placki puri, których oprócz mnie nikt już nie był w stanie zmieścić :D
Po takiej sutej piątkowej obiadokolacji mogliśmy się już tylko wytoczyć niczym baryłki z gościnnego domu Rodziców Sameera i Ameera :)
Poniżej fotorelacja skromnego autorstwa Wielbłądzicy Domowej:D
PS. a mnie oczywiście nie miał kto zrobić zdjęcia, bo się wszyscy jedzeniem i rozmową zajęli :P
Idziemy na imprezę - od lewej: Amr, Mariusz i Stary Wielbłąd, a w garach.... gorące żarełko :D |
Mama Yasmin i Sameer |
Sameer z Rodzicami - od lewej Baba Irshad, Sameer i Mama Yasmin |
Baba Irshad z wnukami: po lewej - Aydin, po prawej - Ayshal |
Od lewej - Zubia i Ayshal (żona i córka Sameera) |
Od lewej: Baba Irshad i Ayshal |
Od lewej - Mariusz, Stary Wielbłąd i Baba Irshad |
Kota też nie mogło zabraknąć :D |
Kot jakis nieufny taki, przyczajony, z otwatymi oczyma mierzy fotografa?
OdpowiedzUsuńA po co temu gitarzyscie ta barania, bo chyba nie wielbladzia (?) narzuta na krzesle? Zeby sie nie kleil?
Skora barania żeby było w zadek bardziej miękko, a kot nie dość, ze się gapi to jeszcze ma czerwone oczy. I nie wynika to z użycia lampy błyskowej, bo jej Ola nie używa - takie ma i już
UsuńWitam serdecznie i zapraszam do lektury bloga poświęconego życiu codziennemu w Algierii: www.algierski.blog.pl (Algieria - instrukcja obsługi).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Al-Gierczyk
Dzieki za info. Tez ciekawą krainę sobie wybrałeś :-)
UsuńZauważyłam, że do osłony włosów w domowym zaciszu mają raczej luźne podejście? /Paulina K.
OdpowiedzUsuńZasłaniają tylko przy gościach. Ale to chyba bardziej z przyzwyczajania niż potrzeby ducha :-)
UsuńHm.. mniemam, ze w tych kieliszkach do wina nie bylo wina?
OdpowiedzUsuńwygląda mi to na Colę :)
Usuń- niestety- kieliszki są, tylko do środka colę trzeba wlewać. To nieco frustrujące
UsuńKociamber - bo to jest cola - niestety.
Bardzo fajna ta nowa tradycja!
OdpowiedzUsuńKizia
No, nam tez się podoba :D
UsuńW weekendy mamy pełną chatę, albo sami jedziemy gdzieś w goscinę :D
Kota już ukochałam :)
OdpowiedzUsuńKot jest oryginał. Ma czerwone oczy i jakiś niepełnowymiarowy ogon.Taki sie urodził :-)
UsuńTroche nie na temat ale czy w Arabii można korzystać z komunikatorów internetowych typu skype, viber
OdpowiedzUsuńMożna, ale czasem trudno ze względu na jakość Internetu
UsuńDzięki przeczytałem już całego bloga
Usuńdużo się dowiedziałem i już trochę spokojnej przygotowuje się do wyjazdu
pozdrawiam
Można.
OdpowiedzUsuńodnośnie pierwszego zdjęcia, moja luźna i niekoniecznie mądra dygresja:
OdpowiedzUsuń"niektórzy garują inni gary noszą" ;)
pozdro!
Ktoś garuje, by nie garować mógł ktoś :-)
UsuńJa to ma inną refleksję i od razu zaznaczam, że zero w tym złośliwości, ale jak patrzę na te zdjęcia to mam wrażenie, że jedzenie to taki troszkę sport narodowy a im więcej tym lepiej. Prawda to ???? Iwona
OdpowiedzUsuńIwonka - Racji w tym całkiem sporo :-)
UsuńJeść się tu lubi co widać po gabarytach :-D
Moich również, cholera :-(