9/06/2013

Awaria czyli mądrości ludowe w praktyce

Na zakończenie jakże pracowitego tygodnia, gdyż było mnie wszędzie pełno (poza biurem :D) udałem się z Dineshem  na jedną z naszych budów, którą nie wiedzieć czemu wizytuję zawsze w ostatni dzień tygodnia, z różną częstotliwością, ale zawsze przed weekendem.
Dojechaliśmy tam bez problemu, zrobiliśmy swoje i wracamy do biura, mając w planie jakiś posiłek, bo to i przerwa obiadowa się zbliża, a i coś w środku mego jestestwa gwałtownie pożywienia się domaga.
Wyjeżdżamy na główną drogę, żeby zrobić „zawrotkę” w kierunku cywilizacji (co ważne – przez trzy pasy, co w tutejszych warunkach jest wyczynem naprawdę bohaterskim i nie dla ludzi o słabych nerwach :D).
I podczas tego manewru FORD Dinesha chrapnął, sapnął i zdechł.
Kazałem
Dineshowi (bo FORD i tak miał moje "teksty" głęboko w d.....), na resztce prędkości wracać na pobocze.
Uff, udało się.... :)
Próbujemy chama (czyli Forda) odpalić a on nic, jak zaczarowany - takie klasyczne „Pyrkosz, Pyrkosz i nie jedziesz
Zadzwoniliśmy po kolesi z naszego serwisu, który znajduje się dokładnie po drugiej stronie Khobar – prawie pod samym Dammam.
No to mamy 2 - 3 godziny wyjęte z życiorysu" – pomyślałem. A cieplutko dość, bo to dopiero jakaś 1:30 była.
Ale stał się cud – goście byli gdzieś naprawdę blisko, bo się pojawili zanim papierosa dopaliłem :D
Przyjechał „silna grupa pod wezwaniem” w liczbie trzech – dwóch mechaników i kierowca - brygadzista.
Próbują odpalić – bez efektu.
To wyjęli skrzynkę narzędziową.
Pukają, stukają, po obfitych czuprynach się drapią.
Po pół godziny zwiałem do ich auta, bo tam była klima.
Przychodzą z informację, że  „nie da się, bo to elektryka”. 

Nic to, dzwonimy po elektryka.
Po 15 minutach elektryk łaskawie odbiera.
Standardowe „five minutes, Boss, five minutes.” :)
Ale nasi dzielni mechanicy nie odpuszczają.
Jeden leży pod autem, drugi coś w środku silnika gmera.
Nagle – zadziałało.
Jakoś się dotelepaliśmy z powrotem .
A gdzie mądrości ludowe ?” – zapytacie.
Są dwie:
Nie kupuj aut na  „F” - FORD – ów, FIAT-ów i żadnych francuskich.
Druga FORD oznacza: "Found Out the Road Died


Źródło

8 komentarzy:

  1. Ja nie mam prawka i chyba nie będe go miał
    Ale z tego co gdzieś czytałem to FIAT to też jest skrót:
    Fatalna Imitacja Auta Turystycznego :)
    A co do pyrkosz pyrkosz i nie jedziesz to Witold Pyrkosz chciał by było pyrkom ale mi pieczka zgasła
    Ale Franciszek Pieczka na to nie poszedł
    Z Twojego opisu wynika iż całkiem szybko poszło
    Marek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ciekawie. Ale przygody z Fordem mają ciąg dalszy :)
      Opiszę to może jutro

      Usuń
  2. Tak, zgadzam sie w calej rozciaglosci. Amerykanie niestety gdzies tak w latach 60-tych przestali robic porzadne samochody, a w 90-tych to juz nastapila era smutnego zlomu...

    Fiaty sa jakie sa, ale takiego fiata 1500 dawalo sie naprawic przy pomocy mlotka, srubokreta i wlasciwie tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś samochody były konstruowane tak, abo można było nimi jeździć 30 lat. Teraz rozpadają sie po 5 :(

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To ciekawe,czy jak przeczytasz dalszy ciąg naszych przygód będziesz tak dalej myślec :D

      Usuń
    2. a jak mam myśleć, skoro przez tyle lat byłam wożona dwoma Fordami? :P przeczytałam ;)

      Usuń
    3. zmień kierowcę, na takiego z lepszą furą :P

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych