11/14/2013

Hafar al Batin czyli tam mnie jeszcze nie było

Jest nowy projekt, który zaczynamy realizować.
Robimy to na zlecenie Uniwersytetu w Dammam, to myślałem, że będzie gdzieś w okolicy.
Cóż pomyliłem się – jest to ponad 500 km stąd.
Nic to – zamówiłem kierowcę i jedziemy.
Była to moja, jak do tej pory, pierwsza wyprawa po Arabii Saudyjskiej.
Pierwszą część trasy do Jubail znam już jak własną kieszeń, także zacząłem się przyglądać okolicy dopiero po 150 km.
Okazało się, że nie wszystkie drogi w Arabii Saudyjskiej to autostrady :)
To znaczy – to była i będzie autostrada, ale jest częściowo w trakcie remontu.
Z nieznanych mi przyczyn jest budowana nieco podobnie jak u nas.
To znaczy – budowana jest w kilku miejscach na raz.
Musi być w tym jakaś logika, ale poczekam aż się jakiś spec od budowy dróg wypowie, bo ja pojęcia zielonego nie mam dlaczego trzeba rozgrzebać drogę w kilku miejscach, oddalonych od siebie po kilkadziesiąt kilometrów.
Z tej przebudowy wynikają kwiatki pod tytułem brak oznakowania i nie tylko.
Na jeden z wiaduktów musieliśmy wjechać wykorzystując możliwości terenowe „Krasuli2”, bo za cholerę nie byliśmy w stanie znaleźć normalnego wjazdu.
Kolejnym problemem jest to, że w związku z tą budową droga staje się jednopasmowa, ale za to dwukierunkowa.
Zastanawiałem się jak to może wyglądać, jak tutejsi kierowcy poradziliby sobie w takich sytuacjach.
Nie zawiedli moich oczekiwań – to była jatka nie z tej ziemi.
Zakaz wyprzedzania ? No stoi sobie jakieś „cóś” na patyku, ale kto by to brał na serio? :D
W drodze powrotnej było już ciemno i błogosławiłem swoją przezorność.
Pojechanie z kierowca dało mi komfort, że to nie ja się musiałem zastanawiać, czy to co widać z jednym światłem jadące na obowiązkowych „długich” to motor, osobówka czy jebitna lora :)
Najczęściej było to trzecie.
Innym ciekawym rozwiązaniem jest wyprzedzanie „na trzeciego” i mruganie” długimi” na tych jadących (prawidłowo zresztą ) z naprzeciwka.
Resztę opiszę jutro.
Dlaczego ? Bo jednak nie jestem już nastolatkiem (co mnie nieustannie zaskakuje) i mi coś chrupnęło w grzebiecie, więc słabo ruszam.
A siedzenie na mojej „ergonomicznej” sofie tylko pogłębia uczucie daleko idącego dyskomfortu :(

Burza piaskowa w Hafar al Batin

6 komentarzy:

  1. "Musi być w tym jakaś logika, ale poczekam aż się jakiś spec od budowy dróg wypowie, bo ja pojęcia zielonego nie mam dlaczego trzeba rozgrzebać drogę w kilku miejscach, oddalonych od siebie po kilkadziesiąt kilometrów."

    Bo tak sie buduje najszybciej drogi i koleje - inna sprawa, jak to jest OZNACZONE. Widac, ze chyba zle akurat tu, gdzie przebywasz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, jak to dobrze,że mi to wyjaśniłas. Oznakowane kiepsko były wjazdy i zjazdy na wiadukty. Reszta- OK. Problemem jest to, że mimo. że są jakieś znaki to i tak wszyscy to olewają :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To I Ciebie, dziecino, to dopadło? Ja rozumiem, pan w średnim wieku, ale żeby takie dziewczę młode? Wspólczuję, bo ze mna to już tak jest: ja się rano budzi facet po czterdziestce i nic go nie boli, to znaczy że nie żyje

      Usuń
  3. Czytając Twoją powiastkę przychodzi mi jedno do głowy:Saudyjczycy mieli by w Polsce niezły poligon
    Nie radzą sobie na wąskich ciasnych drogach i na bank na zakaz wyprzedzania leciały jakieś joły :)
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce populacja jeżdzących po Sudi "kierowców" spadłaby w mojej ocenie o 50% po pierwszej zimie :)

      Usuń

Drogi Czytelniku - pisząc komentarz, zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych