Remonty ulic w Al.-Khobar ciągną się nie przymierzając, jak budowa polskich autostrad.
Od ponad dwóch miesięcy jedna z ulic jest stale zamknięta i przez cały mój pobyt nie widziałem tam nawet cienia robotnika.
Uliczka, którą dojeżdżam do compoundu była „przymknięta” betonowymi zaporami tak, że tylko osobówka się mieściła.
Wyłożona szlaką czy innym piachem z kamorkami, więc kurzyło się jak jasna cholera.
Trzy dni temu, kiedy wracałem do domu – coś się zaczęło dziać, bo aż prawie się przykleiłem do mokrego asfaltu :)
Natomiast wczoraj – przyjechałem po … całkowicie ukończonym odcinku.
Dziś zaczynają wylewać asfalt z drugiej strony i do końca tygodnia będzie „hałas” chyba, że z nieprzewidzianych przyczyn maszyny i robotnicy znikną jak sen złoty.
Naprawdę KSA nie przestaje mnie zaskakiwać nawet przez minutę
ps. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby w takim tempie jak moją uliczkę dojazdową, budowali drogi i autostrady w Polsce.
No cóż. Każdemu wolno marzyć :)
ps 2 . z dzisiejszego popołudnia - Maszyny drogowe zostały - robotnicy zniknęli w pomroce dziejów :D
Przeczytałam całego bloga od pierwszego do ostatniego wpisu i chętnie tu będę wracać. Masz taką lekkość pisania i takie poczucie humoru, że potrafisz poprawić mi humor w każdej sytuacji.
OdpowiedzUsuńAnita
To się ciesze, że blog ma oddziaływanie terapeutyczne nie tylko dla mnie. Jak widziałaś kilka wpisów powstało na niezłej "bombie" a podzielenie się emocjami pomaga mi tu w miarę bezstresowo funkcjonować :)
UsuńJakby nie podejście z pewnym dystansem, które daje mi to, że mogę się "wypłakać" czasami publicznie (cholera, nie wiedziałem, żem taki emocjonalny ekschibcjonista :D) to by mi się w niektórych momentach "śruby poluzowały"
Usuń...śmiem twierdzić,że fajna z Was para,tacy jak Wy wszędzie dadzą sobie radę...dlatego chętnie tu do Was zaglądam.
UsuńMartyna
Jakoś dajemy radę:) Ola już się przyzwyczaiła do mojego temperamentu, a nie każdy może to o sobie powiedzić :D
Usuń